20.07.2014

Pierwszy zlot zielarski "Z miłości do roślinności"

Kilka miesięcy temu ktoś na forum Łuskiewnika rzucił temat: "zorganizujmy zlot, spotkajmy się".
Inez i Monika przemieniły słowa w czyn i tak oto ludzie, którzy w większości znali sie tylko z forum, wpisów, komentarzy w "Noc Kupały" spotkali się na Złotawej Górze a konkretnie to na łące Moniki i Wojtka.



Chyba każdy obawiał się jak to będzie a pewnie większość którzy nie przyjechali z góry skazali ten zlot na niepowodzenie.

Nie było programu dnia, punktów co po kolei kto kiedy jak i o której.

Na FB i na forum kilka osób zgłaszało że coś ze sobą przywiozą.


Łąka jak łąka, 2 ToiToie namiot osłaniający stoły, polową kuchenkę, drewniane ławy do siedzenia, rozkładane krzesełka, kilka kocy i miejsce na ognisko z zapasem drewna.



Czyli całkowite minimum. I nic więcej do szczęścia ludziom, którzy maja taka sama pasję nie było potrzebne.
Całości dopełniały przepiękne widoki lasu, rzeki i łąk które miałam wrażenie były skupiskiem wszystkim ziół opisywanych w zielnikach. A może to był kiedyś jeden wielki ziołowy ogród opuszczony przez swojego ogrodnika.

Czy ten chłopak z naręczem ziół to nie piękny widok?


i ziołowy bukiecik tej dziewczyny...

Często słyszało się teksty "jak to dobrze że w końcu można porozmawiać z kimś tym samym językiem", "w swoim środowisku czuję się inny, wyobcowany" albo " nie mam z kim pogadać że już bez rozkwitł, że niedługo będzie można suszyć kwiat lipy".

Pewnie kojarzycie zachowania kobiet na wyprzedaży w galerii handlowej. Sukienki, buty, perfumy, kosmetyki. Biegaja od stoiska do stoiska, przymierzanie, telefon do przyjaciółki.

No to tak mniej więcej zachowują się kobiety na zlocie zielarskim podczas spaceru na łące. Pokazują sobie na wzajem rośliny, komentują, urywają, rozcierają dają wąchać i jedzą :).
Każda chce dodać coś od siebie, bo w końcu jest ten moment kiedy ma z kim pogadać.
- Zobacz to chyba szelężnik
- gdzie pokaż
- tutaj
- o rany, to jest szelężnik!

To nie to samo co przed ekranem komputera. Nie da się wstukać na klawiaturze uśmiechu, fascynacji.


Inez rozstawiła też stolik z prezentami dla odważnych uczestników zlotu. Na stołach i pod stołami skarby.
Szampan z bzu czarnego, fermentowany sok brzozy, piwo na tym soku robione, przyprawy, olejki, jedzonka, napitki, pyszności.




 Ja byłam odpowiedzialna za robienie kawy, każdy dobierał sobie przyprawy wg gustu: kardamon, cynamon, karob, goździki, kakao.

Właśnie moja Ania pokazuje mi jaki prezent dostała to ocet ziołowy by Herbiness




Skład jedzonka na stole zmieniał się z dużą prędkością. Tak samo twarze, imiona, rozmówcy.

Był spacer ziołowy, ludzie z notatnikami, aparatami i ja z dyktafonem (będzie z tego parę podcastów).

Klaudyna, która pisze bloga Ziołowy Zakątek udzieliła mi wielu cennych rad n.t. fotografii.



Monika pozwoliła odwiedzić swoje konie





Wojtek przygotował mi specjalny piecyk polowy na bruschetty.



Ola wędziła pokrzywą twarożki kozie które robiła jej Mama. Mama Oliprządła i przy ognisku snuła ciekawe opowieści.


Mama Oli  prządła i przy ognisku snuła ciekawe opowieści.





Był oczywiście spacer, zbieranie ziół, rozpoznawanie i opisywanie. Dzielne dziewczyny - Gosia - Miastożercy i Gosia Ziołowa Wyspa. opisywały przyniesione roślinki.



Niektóre były prawdziwym wyzwaniem. Posilałam się fachową literaturą 





























Po raz pierwszy udało nam się spotkać razem. 
Autorki artykułów na 1000 roślin jadalnych, 1000 roślin leczniczych. i ziołowe blogerki.


Analizowałyśmy naszą dotychczasową współpracę, co należy poprawić co było dobre, plany na przyszłość - wszystko dla naszych wspaniałych czytelników 


Ola przyleciała do nas z Kopenhagi !

Niestety zabrakło Anety, którą serdecznie pozdrawiamy.


Poniżej na pamiątkowym wspólnym zdjęciu:

 od lewej autorki blogów 


Klaudyna Herbiness


Ola  Ola domowa


Agnieszka (blog który czytasz) - czyli ja :)




Gosia nr 3 :) Miastożercy




 A to osoby które wytrwały do samego końca :)



Wszystko co dobre zawsze się kończy.
Pora wracać do domu.



Nie umiem pięknie pisać, więc na koniec dodam tylko:

ŻAŁUJCIE ŻE WAS TAM NIE BYŁO!!!

DO ZOBACZENIA ZA ROK